Jeszcze przed zorganizowaniem statutowej szkoły w Jarocinie ludność
miejscowa dążyła do oświaty. Utrzymywała tzw. „szkołę zimową”, w której dzieci
uczyły się tylko w miesiące zimowe. Gospodarze najmowali nauczyciela – prywatną
osobę, któremu płacili (od dziecka) zwykle w naturze. Zdolniejsze dzieci
posyłali do szkoły parafialnej w Kurzynie Średniej, gdzie uczył organista. W
1889r. została zorganizowana szkoła jednoklasowa w Jarocinie, w budynku
wynajętym przez gminę. Nauczycielem był mianowany Adam Warchoł. Później
przystąpiono do budowy budynku szkolnego. Składał się on z jednej klasy, dwóch
pokoi mieszkalnych i kuchni. Szkoła była odpowiednio wyposażona w sprzęt i
pomoce dydaktyczne, które zostały zniszczone w czasie inwazji rosyjskiej
(1914r.). W 1902r. posadę w tutejszej szkole objął Wincenty Michałkiewicz.
Budynek szkolny był bardzo zniszczony. Z powodu licznej frekwencji uczniów gmina
zmuszona była wynająć drugą salę do nauki. Po przeanalizowaniu ówczesnej
sytuacji stwierdzono, że poprawa starego budynku i dobudowanie drugiej klasy
niewiele mniej kosztowałoby niż wybudowanie nowego budynku. Rada Szkolna wraz z
Radą Gminy postanowiły dobudować nową szkołę, przy krajowym zasiłku – na co Rada
Szkolna we Lwowie zgodziła się i przesłała plany z kosztorysem na 16 tys. koron.
Wykupiono grunty pod budowę nowej szkoły. W 1910r. rozpoczęto budowę nowej
szkoły a oddano do użytku w 1911r. W roku 1912 szkołę przekształcono na 2 –
klasową. W 1923r. szkoła była nieczynna tzn. od 21.11.1923 do 21.03.1924 z
powodu braku opału – za to nauka trwała do 15 lipca 1024r. W 1925r. Kuratorium
we Lwowie przekształciło tutejszą 2 – klasową szkołę na 3 – klasową. W 1927r.
szkoła otrzymała dalsze stopnie organizacyjne. Zwiększyła się liczba dzieci i
nauczycieli (2). W 1930r. wynajęto trzecią salę do nauki w prywatnym domu. W
1932r. Wincenty Michałkiewicz poszedł na emeryturę a urzędowanie przejęła Joanna
Kuryłówna. W roku 1933/1934 obowiązki kierownika pełniła Joanna Wańczycka a
później Jan Radziewicz. W 1935/36 kierownikiem szkoły został mianowany Stanisław
Michałkiewicz. Przeprowadzono częściowy remont szkoły, wybudowano scenę i
założono sklepik szkolny oparty na udziałach dzieci. W 1937 szkołę
przeorganizowano na szkołę II – stopniową. W 1957 rozbudowano szkołę o dalsze
klasy do nauki, szkoła posiadała
5 sal lekcyjnych (na zdjęciu). Pan Jan Kutyła w zawodzie
nauczycielskim pracował 15 lat. Niemal połowę z tego okresu spędził w Jarocinie
na stanowisku kierownika szkoły /od 1958 do 1965/. Najpierw uczył w Stanach koło
Bojanowa. Potem na 3 lata zabrano go do wojska /po raz pierwszy po wojnie brano
wtedy nauczycieli do wojska, gdyż wcześniej zaraz po wojnie byli od wojska
reklamowani/. Służył w elitarnej Szkole Podoficerskiej Łączności Wojsk
Lotniczych. W latach powojennych brakowało w wojsku polskim kadr wykształconych.
Awansowano wg partyjnej zasady „Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie
oficera”. Pełnił tam funkcję dowódcy plutonu szkolnego i szefa kompanii. Jak sam
później wspomina, była to porządna szkoła życia, bardzo pomocna po powrocie do
cywila. Po powrocie z wojska został przeniesiony ze Stanów do Nowosielca. W
Nowosielcu pracowała jego żona przyszła. Tam się pobrali. Jako „prezent ślubny”
otrzymali przeniesienie do Łążku Ordynackiego. Z Łążku trafili już do Jarocina,
gdzie pracowali 7 lat. Pracę w Jarocinie zakończyli z powodu wybudowania domu w
Nisku, gdy tam mogli już zamieszkać. Po wyjeździe z Jarocina przez 2 lata był
kierownikiem internacie szkoły budowlanej w Stalowej Woli. Następnie, aż do
emerytury pracował w Zakładach Mięsnych w Nisku. Okres, w którym państwo
Kutyłowie przebywali w Jarocinie ze wszech miar zasługuje na przypomnienie.
Państwo Kutyłowie przybyli w roku 1958 do Jarocina już po rozbudowie szkoły.
Wcześniej istniały tylko dwie izby lekcyjne i mieszkanie dla kierownika szkoły.
W roku 1957 dobudowano 3 klasy z korytarzem oraz pokój kancelarii. Uczęszczało
wtedy do szkoły około 200 dzieci. Lekcje prowadzone były przez 5 nauczycieli.
Nauka odbywała się w pięciu salach na dwie zmiany. Klasy liczyły od 25 do 30
uczniów. Nauczyciele byli zobowiązani do nauczania minimum 30 godzin tygodniowo.
Szkoła była nie ogrodzona. Płot drewniany był rozebrany aby w czasie budowy na
teren szkolny mogły wjeżdżać samochody z materiałami budowlanymi. Nie było
ustępów szkolnych. Był tylko tzw. Wychodek z dwoma „oczkami” dla 200 dzieci i
grona nauczycielskiego. Nie istniała jeszcze wtedy klaso – pracownia. W tym
miejscu bowiem stała stodoła kryta słomą, w której mieścił się magazyn na węgiel
i opał dla szkoły oraz kierownika szkoły. Kierownik szkoły przed wojną hodował
krowę, musiał więc mieć oborę i magazyn na paszę. Pracownia została wybudowana
dopiero po zawaleniu się tej starej stodoły. Inwestycja została rozpoczęta z
funduszy Komitetu Rodzicielskiego. Gmina i powiat wspomogły budowę później.
Wcześniej władze gminne uważały, że nie jest to potrzebne. Fundamenty zostały
wykonane bez planu. Kierownik Kutyła wytyczył teren, rodzice zaś przyszli z
łopatami i zrobili pod nie wykopy. Następnie został wylany fundament. Projekt
został dopiero zrobiony wg obrysów fundamentów. Pracowali przy tym rodzice
uczniów z Jarocina i Szyperek. Na dach drewno dała Wspólnota Serwitutowa.
Komitet Rodzicielski w Jarocinie był jednym z najlepszych i najbogatszych w
powiecie. Przewodniczącymi Komitetu Rodzicielskiego byli kolejno: Moskal
Kazimierz, Szczębara Józef i Cudziło Władysław. Należeli ciągle do niego tacy
rodzice jak: Szczębara Karol, Piekut Maria, Dziechciarz Marcin, Grys Jan,
Haliniak Michał, Bednarz (komendant posterunku MO), Małek Jan, Czerepak Edward,
Rosa Jan. Skąd Komitet Rodzicielski czerpał fundusze? Jako, że składki uczniów
były nieznaczne Komitet zdobywał niezbędne fundusze poprzez organizowanie
festynów. W okresie letnim festyny były organizowane na świeżym powietrzu,
natomiast w okresie zimy odbywały się zabawy w szkole. Wstęp był płatny. Rodzice
z drewna serwitutowego wykonali podłogę do tańca. Podłoga ta była później
własnością Komitetu Rodzicielskiego. Z festynów i zabaw były znaczne dochody,
nawet tak duże, że podejrzewano Komitet, że przy braku księgowej, która by
prowadziła buchalterię mogły się zdarzyć jakieś błędy czy zaniechania w
wykazaniu wszystkich dochodów i rozchodów. Kontrola powiatowa powołana do
zrewidowania kasy Komitetu Rodzicielskiego stwierdziła tylko 2 usterki: od dwóch
rachunków wystawionych przez stolarza nie potrącono podatku, który trzeba było
odprowadzić do Urzędu Skarbowego. To było tylko kilka czy kilkanaście złotych.
Reszta była całkowicie w porządku. Zaraz po wojnie było bardzo dużo analfabetów.
Wiejskie szkoły przed wojną były szkołami niepełnymi. Ogromna ilość osób z
terenu gminy nie umiała pisać i czytać. Pierwszą rzeczą jaką szkoły musiały się
zająć po zakończeniu działań wojennych było organizowanie kursów dla
analfabetów. Odbywało się to wieczorami. Kiedy Kutyłowie znaleźli się w
Jarocinie, kolejnym zadaniem postawionym przed nauczycielami przez „górę” było
umożliwienie tym, którzy mieli tylko ukończone 4 klasy, ukończenie szkoły
podstawowej. Władze oświatowe w tamtych czasach pozwalały uczynić to w
uproszczony sposób. Na kurs ukończenia szkoły podstawowej zapisywano osoby,
które miały ukończone 4 klasy, 5 klas, bądź niepełną szóstą. Nauka odbywała się
wieczorami, nawet do 22.00. pracujący po przyjeździe z pracy (najczęściej z HSW)
i zjedzenie obiadu przychodzili do szkoły. Nauczycielom za te dodatkowe zajęcia
płacono 8 zł. za godzinę. Były to symboliczne pieniądze. Traktowano to nawet
jako czyn społeczny. Wystarczyło, że osiem osób chętnych do nauki zgłosiło się,
to trzeba było zarejestrować kurs w Wydziale Oświaty. Wydział Oświaty przysyłał
odpowiednią decyzję i dawał uprawienia do przeprowadzenia na wiosnę egzaminów
ukończenia. Kurs trwał jedną zimę w okresie od października do maja. Po co
robotnicy uzupełniali to wykształcenie? Robili to dlatego, gdyż żądano od nich w
zakładach pracy świadectwa ukończenia szkoły podstawowe. W przeciwnym razie
grożono im, że nie otrzymają podwyżki płac, awansu na lepsze stanowisko bądź
przejścia do wyższej grupy uposażenia. A ponieważ dobrze zarabiali w Hucie, więc
nie otrzymanie podwyżki byłoby dla nich dużą stratą finansową. Dlatego też
chętnie zapisywali się na ten kurs. W roku 1963 została w Jarocinie
zorganizowana Szkoła Przysposobienia Rolniczego. Uczyła w niej Pani Stefania
Kata. Szkoła Przysposobienia Rolniczego także była niezbędna. Podstawowym celem,
który przyświęcał organizatorom tej szkoły było to, żeby młodzież z terenu
okolicznych wsi nie wałęsała się po ukończeniu szkoły podstawowej. Z drugiej
strony w tym czasie władze komunistyczne nawoływały do kolektywizacji rolnictwa.
Nie tolerowały prywatnych gospodarstw rolnych. W Polsce zaczęły powstawać PGR –
y i Spółdzielnie Produkcyjne. Władze utrudniały przejmowanie gospodarstw po
rodzicach. Gospodarstwo mogło być przekazane tylko wtedy dzieciom, gdy posiadały
one kwalifikacje rolnicze. Powstałe w tym czasie szkoły rolnicze ułatwiały ich
zdobycie. Gdy ktoś chciał dziedziczyć gospodarstwo po rodzicach świadectwo
ukończenia tej szkoły upoważniało go do tego. Agronomowie powiatowi przyjeżdżali
na tzw. „Uniwersytety Rolnicze” zimowe dla rodziców, które odbywały się nieomal
przez wszystkie zimy. Był także Uniwersytet Powszechny dla rodziców. Odbywały
się kursy szycia i gotowania. Odbywał się także w szkole kurs motocyklowy. Pan
Kutyła był organizatorem kursu w 1960 roku, który ukończyło około 30 osób. Rola
nauczycieli była bardzo duża, gdyż stanowili wtedy na wsi (oprócz księdza)
jedyną inteligencję. Gdy Kutyłowie zawitali do Jarocina uczyli wtedy w
Jarocinie: p. Władysława Lichwiarz, p. Mieczysław Dec, p. Helena Powęska, p.
Bogusława Drożdżowska. Stoją
od lewej: Lichwiarz Władysława, Dec Mieczysław, Kutyła Janina, Kutyła Jan,
Drożdzowska Bogumiła, Moskal Kazimierz – Przewodniczący Komitetu Rodzicielskiego
i Powęska Helena. Potem z Nalep przeniesiona została do Jarocina p.
Julia Smutek i przyjęta została p. Danuta Małek. Często odbywały się konferencje
międzyszkolne. Były to konferencje ideologiczne, podczas których dokształcano
nauczycieli z zakresu marksizmu – leninizmu. Związek Nauczycielstwa Polskiego
istniał pod nazwą Ogniska Nauczycielskiego. Dziesięć szkół należało do Ogniska
Nauczycielskiego a siedzibą Ogniska był Jarocin. Te zebrania były w różnych
szkołach po kolei. Przy tej okazji trzeba było przygotować posiłek. Na
konferencję – tam gdzie nie kursował PKS – dowożono nauczycieli furmankami.
Dowóz był zapewniony przez Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej. Kierownik
szkoły w Jarocinie był płatnikiem poborów dla nauczycieli. Pieniądze i listę
płac otrzymywał z kasy miejscowego Banku Spółdzielczego. Każdy kierownik szkoły
w tych czasach był odpowiedzialny za szkolenie ideologiczne dzieci i młodzieży a
nawet grona pedagogicznego. Istniały wtedy szkoły: w Sokalach – 7 klasowa,
Nalepach – 7 klasowa (były tam klasy łączone). Uczyła tam przeważnie jedna
nauczycielka, czasami tylko 2 nauczycielki. W Szyperkach była samodzielna szkoła
4 – klasowa. Uczyły 2 nauczycielki w klasach łączonych. Starsi uczniowie (od
klasy piątej) chodzili do szkoły zbiorczej w Jarocinie. W Zdziarach i Majdanie
także były szkoły siedmioklasowe. I to było wszystko na terenie ówczesnej
gromady Jarocin. Domostawa i Golce nie należały do Jarocina. Golce należały do
Gromadzkiej Rady Narodowej w Kurzynie, natomiast Domostawa sama była siedzibą
Gromadzkiej Rady Narodowej. Dzieci uczyły się przez 6 dni w tygodniu. W sklepie
zostawiano towar dla nauczycieli. Sklep miał polecenie „partyjno – rządowe”, aby
zostawiać wędlinę dla nauczycieli by mogli sobie zrobić zakupy po zakończeniu
lekcji. Przywilejem było mieszkanie za darmo. Gmina musiała to zapewnić.
Nauczyciel wiejski, gdy chciał budować własny dom to otrzymywał kredyt w
wysokości 50 000 zł, z czego połowę miał umarzaną. Warunkiem umorzenia było to,
że wybudował go na terenie gminy wiejskiej. Pan Kutyła z tego skorzystał, gdyż
wybudował dom w Nisku. Dlatego też całą pożyczkę musiał spłacić. W tamtych
czasach wielkim problemem była panująca wśród dzieci wszawica. Władze oświatowe
a zwłaszcza Sanepid silnie naciskały, aby temu przeciwdziałać. Każda szkoła
musiała prowadzić zeszyt ,,zawszenia”, w którym byli rejestrowani uczniowie, u
których stwierdzono wszy. Kontrole były prowadzone przez lekarza lub higienistkę
szkolną. Ażeby walczyć skutecznie z wszawicą kierownik Kutyła wpadł na pomysł,
aby stworzyć w ramach spółdzielni uczniowskiej fryzjernię szkolną. Jednym ze
sposobów walki z tym problemem mogło być ,,opróżnienie” głów, aby wszy nie miały
gdzie się gnieździć. Komitet Rodzicielski zgodził się na zakup do szkoły
maszynki elektrycznej i wszystkiego tego, co jest fryzjerowi niezbędne.
Wyszkoliło się kilku chłopaków w posługiwaniu tym sprzętem. Cała szkoła była
strzyżona (oczywiście oprócz dziewcząt). Wcześniej okropnie wyglądali. Ksiądz
proboszcz Brytan pewnego razu na kazaniu mówił: ,,zwracam się do rodziców dzieci
z wszystkich szkół. Postarajcie się, aby Wasze dzieci wyglądały jak te dzieci z
Jarocina”. Ponieważ celem każdej spółdzielni powinien być zysk i umiejętne
gospodarowanie, dlatego też przy sprzedaży towarów ze sklepiku szkolnego była
naliczana marża. Fryzjernia też musiała mieć pewien zysk. Nie tylko dlatego aby
,,odrobili” koszt maszynek do strzyżenia, nożyczek oraz grzebieni, ale również
żeby nauczyli się prowadzić ,,przychody” i ,,rozchody”. Uczeń za ostrzyżenie
płacił 1 złotówkę. ,,Fryzjer” zapisywał dokonaną wpłatę w zeszycie i wystawiał
odpowiednie pokwitowanie. Po powrocie Gomułki (1956r.) religia wróciła do szkół…
ale tylko na 1 rok. Zabroniono jej pod pretekstem nie wywiązania się księży z
prowadzenia tych lekcji. Ks. Boratyn proboszcz parafii jarocińskiej prowadził
katechezę w sześciu szkołach, codziennie w jednej z nich. To nie była prosta
sprawa. Miał nieraz gdzieś wyjazd, odpust lub spowiedzi w innych parafiach. Po
pewnym czasie, specjalny inspektor przyjechał do gminy, do sekretarza partii i
zażądał wszystkich dzienników lekcyjnych. W dzienniku były puste, często nie
odbyte lekcje religii. Przedstawiciele władzy powiedzieli wtedy: ,,Walczyliście
o lekcje religię, myśmy wam pozwolili a wy to sabotujecie, gdyż połowa lekcji
się nie odbyła, a w szkole panuje bałagan, bo kierownik szkoły ma okienka.” To
było pretekstem do skasowania lekcji religii. Polecano księżom płacić za lekcje
planowane a nie za odbyte. Więc gdy planowanych miał 30 godzin lekcyjnych w
tygodniu to dostawał pensję tak jak nauczyciel, pełną. Potem jednym z zarzutów
było to, że ksiądz nieuczciwie postąpił bo pobrał pieniądze za nie odbyte
lekcje. To był chwyt zaplanowany z góry. Żaden ksiądz, ksiądz żadnej parafii nie
był w stanie wszystkich zaplanowanych lekcji odbyć. Współpraca nauczycieli z
księdzem musiała być bardzo ostrożna, gdyż można było być oskarżonym o
klerykalizm. W czasie wakacji były organizowane przez Towarzystwo Przyjaciół
Dzieci dziedzińce. Prowadziła je Pani Kutyłowa. Przyjmowane były do nich dzieci
w wieku 3 do 7 lat. Rodzice szli w pole a dzieci przychodziły do szkoły. Były tu
karmione, miały odpoczynek, spanie. Tak jak w przedszkolu. Dzieci uczyły się
wierszyków, tańców (pląsów), śpiewu, bawiły się i spacerowały. Uczestniczyło w
tym ok.30 dzieci. Odpłatność była symboliczna. Personel był płacony przez TPD. Z
darów "LARE" - była mąka, olej, masło. Turnusy trwały przez 4 tygodnie.
Zatrudniona była kierowniczka, dwie wychowawczynie, kucharka. Kuchnia mieściła
się w nowo wybudowanym budynku gospodarczym. Tam też była jadalnia. Kierownik
Kutyła najmilej wspomina okres, gdy wraz z żoną przebywał w Jarocinie, powstanie
i rozwój zespoły muzyczno-chóralnego, który prowadził pan Stanisław Karkut. To
była rzecz nadobowiązkowa, ale piękne się rozwinęła. Zespół ten zajmował w
eliminacjach powiatowych dwukrotnie drugie miejsce po Liceum w Rudniku. Karkut
wychował się w Jarocinie. Od czasu wojny, podczas której był na partyzantce, do
chwili przybycia Kutyłów do Jarocina, pracował na różnych stanowiskach
państwowych. Był w Rzeszowie wice wojewoda, kierownikiem kadr na województwo
rzeszowskie, chociaż nie posiadał ukończonej pełnej szkoły podstawowej. To
uniemożliwiało mu pójście do Liceum. Był on wyjątkowo uzdolniony muzycznie. W
młodości śpiewał w chórze kościelnym. Gdy jako partyjny emeryt (dostał rentę
partyjną) wrócił do Jarocina, tak sobie pomyślał: ,,Nic się tu nie dziej
ciekawego. Pójdę do kierownika szkoły i zaproponuje mu żebyśmy razem stworzyli
zespół muzyczny.” I przyszedł do szkoły starszy pan, który powiedział, że może
prowadzić zespół. Nie posiadał na to żadnego dyplomu, żadnego zaświadczenia, że
posiada muzyczne wykształcenie. Chociaż władze gminy były sceptycznie do tego
ustosunkowane, kierownik Kutyła zaryzykował i pozwolił mu działać. Na początek
zakupili z funduszów Komitetu Rodzicielskiego 2 mandoliny, gitarę, skrzypce.
Na początek pan Karkut przesłuchał w starszych klasach kilkanaścioro dzieci.
Wręczył im instrumenty muzyczne, zaczął ich uczyć śpiewać i grać na nich. Sam
umiał rozpisać nuty na te wszystkie instrumenty. Jak zespół zaczął osiągać
sukcesy, to Gminna Spółdzielnia z nadwyżek budżetowych kupowała instrumenty dla
szkoły w Jarocinie.
Stanisław Karkut z Janiną i Janem Kutyła oraz swoim zespołem muzycznym
Pomagał w tym dziale także Wydział Oświaty w Nisku. Równocześnie działał zespół
chóralny. Pan Karkut po udanych występach szkolnego zespołu muzyczno-chóralnego
został wpisany na listę instruktorów muzyki przez Wydział Oświaty Powiatowej
Rady Narodowej w Nisku, który płacił mu symboliczne honorarium. Został także
zatrudniony do prowadzenia kółka muzycznego Szkole Podstawowej w Zarzeczu.
Oprócz zespołu muzycznego i chóralnego istniał także zespół teatralny. Tworzyło
go ponad 20 osób spośród rodziców uczniów. W największej klasie, w której była
scena ze stronami wystawiał on swoje sztuki. Brat nauczycielki pani
Drożdżowskiej, który był tancerzem w zespole ,,Lasowiacy” w Stalowej Woli
prowadził zaś zespół taneczny. Dostawał niewielką opłatę z Komitetu
Rodzicielskiego oraz zwrot pieniędzy za bilety ze Stalowej Woli, gdyż stamtąd
dojeżdżał do Jarocina. Zespół miał nawet uszyte stroje. Raz w tygodniu
przyjeżdżała kierowniczka Powiatowego Domu Kultury pani Łachecka jako
instruktorka. Pojawiała się wieczorem na próbach i wprowadzała rozmaite korekty
w przygotowywanych przedstawieniach. Ponieważ wiele działo się w szkole w
Jarocinie, to władze obdarowały ją bardzo cennym sprzętem; miedzy innymi
aparatem kinowym do projekcji filmów. Z Rzeszowa sprowadzono filmy fabularne.
Aparat obsługiwał pan Mieczysław Dec, który ukończył kurs kinooperatorów. Jak
wspomina dzisiaj kierownik Kutyła tamte czasy, to prawie cały czas poświęcano
się wtedy szkole, trzeba było mieć inicjatywy, być oddanym szkole całkowicie.
Nawet w niedziele, bo w tym dniu najczęściej odbywały się zebrania. Nie można
ówczesnej szkoły porównywać do tej z dzisiejszych czasów. Tak jak w wojsku
nieznana była fala, tak i w szkołach-zwłaszcza na wsi-była dyscyplina. Rodzice
całkowicie powierzali dzieci gronu nauczycielskiemu, kierownikowi szkoły.
Mówili: ,,ja nie mam czasu chodzić w sprawie mojego dziecka, gdyż ciężko pracuje
i pan ma sobie z nim poradzić”. Uczniowie byli dobrze wychowani. Zdarzył się
jeden wybryk i jego sprawca został surowo ukarany. Jeden uczeń uczeń przeklął
mocno nauczycielkę. To było słowo jak na owe czasy tak brzydkie, tak
bulwersujące, że nie wiedział jak się do tego ustosunkować nawet inspektor
szkolny. W związku z ty, kierownik Kutyła załatwił to ,,po wojskowemu”. Karnie
przeniósł tego ucznia do szkoły w Majdanie Golczańskim. Do końca musiał za karę
tam chodzić. To był wyjątkowy przypadek. Poza tym dzieci były. To był wyjątkowy
przypadek. Poza tym dzieci były dobre z natury, grzeczne, dobrze wychowane. Jak
twierdzi kierownik Kutyła zawód nauczyciela jest zawodem odpowiedzialnym. Jeśli
idzie się do tej pracy z powołania, to nie jest trudny, jest przyjemnością, może
być świetnym sposobem na życie. Jeśli z jakiejś konieczności, to jest katorgą”.
Od czasu pobytu państwa Kutyłów w Jarocinie, bardzo dużo uczniów szło do szkół
średnich. To był główny cel grona nauczycielskiego, aby wreszcie absolwenci
szkoły w Jarocinie szli do szkół średnich i wracali z powrotem już jako osoby
wykształcone. Ci, którzy nie poszli do szkół średnich poszli do szkół zawodowych
a pozostali uczyli się w Szkole Przysposobienia Rolniczego na miejscu. Tak, więc
100% uczniów szkoły podstawowej uczyło się dalej. To był największy sukces
szkoły. W 1965/66 Szkoła Podstawowa w Jarocinie była już 7 klasowa, uczyło 9
nauczycieli. Nauka odbywała się w pięciu klasach i klasopracowni. W godzinach
popołudniowych z budynku szkolnego korzystała Szkoła Przysposobienia Rolniczego.
Rolniczego roku 1976 Kuratorium Oświaty i Wychowania w Tarnobrzegu wydało
orzeczenie w sprawie organizacji Zbiorczej Szkoły (Podstawowej) Gminnej w
Jarocinie z siedzibą w Jarocinie. Do obwodu Zbiorczej Szkoły Gminnej w Jarocinie
włączono następujące miejscowości: Jarocin, Majdan Jarociński, Potpory,
Szyperki, Nalepy. Zasięg tej szkoły obejmował ponadto miejscowości: Majdan
Golczański, Brzozowa Smuga, Pogońcowi Smuga. Brak Sali gimnastycznej powodował,
że zajęcia wychowania fizycznego odbywały się przez cały rok na powietrzu, a
przy bardzo niskich temperaturach na korytarzu szkolnym, który jest bardzo wąski
i pełni jednocześnie rolę szatni. Utrudniało to prowadzenie lekcji w klasach.
Nauka w szkole odbywała się na dwie zmiany od 7:15 do 17:00 lub 18:00.
Przeciętnie naukę w szkole pobierało około 250-300 uczniów. Warunki bardzo
ciężkie. Ciasno, w zimie zimno, brak bieżącej wody, ubikacje w osobnym budynku.
Pokój nauczycielski za mały. Biblioteka posiada oddzielne wejście z drugiej
strony szkoły w pobliżu składu opałowego i ubikacji. Pokój dyrektora znajdował
się na końcu korytarza (powierzchnia 2m x 2m), bezpośrednio przy ujęciu wody
bieżącej (kran i umywalka). Woda często przy niskich temperaturach zamarzała, co
utrudniało utrzymanie czystości w szkole. W 1982/83 Zbiorcza Szkoła Gminna
posiadała punkty filialne w: Majdanie Golczańskim z klasami I-V, Szyperkach z
klasami I-III, Mostkach-Nalepach z klasami I-II. W roku 1983/84 do szkoły
uczęszczało 258 uczniów i każdego roku liczba ta wzrastała (w 1990 było już 300
uczniów). W 1984r. wydano orzeczenie o organizacji Szkoły Podstawowej w
Jarocinie i wznowiono prace projektowe Szkoły Gminnej. Do nauki wynajęto jedno
pomieszczenie w Państwowym Przedszkolu a później salę przy Kościele Parafialnym.
W powyższej sytuacji konieczna była budowa nowej szkoły. Z dniem 1 września
1993r. szkoła przyjęła nazwę Publicznej Szkoły Podstawowej. Nauka w Szkole
Podstawowej w Jarocinie odbywała się w 5 salach w starym budynku gospodarczym.
Budynek gospodarczy nie był bezpośrednio połączony ze szkołą. Wejście do
pracowni było z podwórka. To duża sala opalana jednym piecem węglowym, który nie
był w stanie zapewnić temperatury powyżej 10ºC w cały okresie grzewczym. Sale
budynku szkolnego były bardzo wysokie. Okna o kilkudziesięciu lat nie
wymieniane, ogrzewanie piecowe, które usytuowane w pobliżu drzwi nie zapewniały
ciepła. Kierownictwo w Szkole Podstawowej w Jarocinie kolejno obejmowali od
1956r. 1. Jan Kutyła, 2. Maria Pchełka, 3.Marian Neścior, 4.Czesław Siako,
5.Antoni Powęska, 6.Stefania Kata, 7.Marian Pogański, 8.Janina Powęska, 9.Teresa
Walczak, 10.Krystyna Mika. Szkoła Filialna w Szyperkach była organizacyjnie
przyporządkowana Szkole Podstawowej w Jarocinie. Od 1 września 1996r. szkoła
pracuje samodzielnie z klasami I-VII.
Już w latach 60-tych noszono się z zamiarem budowy nowej szkoły w
Jarocinie. Zbierano na tan cel pieniądze od mieszkańców Jarocina, Szyperek,
i Nalep, za które zakupiono cegłę (zużytą w latach późniejszych na budowę
przedszkola). Z chwilą powstania samorządów idea budowy ożyła na nowo i
zaczęła się urzeczywistniać. Gorącym zwolennikiem budowy był radny w
Jarocinie p. Antoni Oleksak. W 1990r. powstał przy szkole Społeczny Komitet
Budowy Szkoły pod przewodnictwem p. Zbigniewa Walczaka, który wraz z
Zarządem Gminy zabiegał o ujęcie tej inwestycji w planie wojewódzkim. Mimo
usilnych starań władze wojewódzkie nie ujęły tej inwestycji w planie. W tej
sytuacji Komitet Budowy Szkoły rozpoczął zbieranie pieniędzy. Za zebraną
kwotę w wysokości 3522zł zakupiono materiały budowlane. Gmina wykupiła od
rolników grunt pod plac przyszłej szkoły i zakupiła projekt techniczne,
który do tutejszych warunków zaadoptował Zespół Usług Projektowych w Nisku.
W 1992r. została przygotowana dokumentacja techniczna, następnie pozwolono
na budowę, a wiosną 1993r. rozpoczęła się budowa szkoły. Budową zajęło się
Przedsiębiorstwo Budowlano Montażowe Hutnictwa w Krakowie, wyróżnione w
drodze przetargu spośród 17 firm budowlanych.1995r. Zasadnicza Szkoła
Elektryczna w Nisku wykonała instalacje elektryczną, w 1996r. p. Stanisław
Krasoń wykonał tynki wewnętrzne prace betoniarskie oraz płytki w
sanitariatach, firma p. Stanisława Podpory wykonała instalacje wod-kan.
Wodan centralnego ogrzewania. Elewację zewnętrzną wykonała firma Budżet z
Janowa Lubelskiego. Lubelskiego 1997r. prace wykończeniowe wykonywali:
Zespół Szkół budowlanych w Stalowej Woli i p. Szczepan Szulikowski. W czasie
budowy szkoły zatrudniani byli za pośrednictwem Rejonowego Urzędu Pracy
bezrobotni w ramach prac interwencyjnych. Inspektorami nadzoru byli p.
Stanisław Siek i p. Marian Ryczko. Koszt budowy całej inwestycji wyniósł
1.431.920zł., w tym: Rada
Gminy z własnych środków przekazała 698.398zł. Kuratorium Oświaty w
Tarnobrzegu-680.000zł. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska -40.000zł.
mieszkańcy ze składek SKB-3.522zł, Leśna Wspólnota Serwitutowa 43m³ drzewa i
10.000zł. Ponadto Ministerstwo Edukacji Narodowej i Kuratorium Oświaty
sfinansowali zakup mebli i wyposażenia na kwotę 70.000zł. Dodatkowe
wyposażenie zakupiono z subwencji przeznaczonej na utrzymanie szkoły
2.035zł. Natomiast fabryka firanek w Skopaniu sprzedała firanki do całej
szkoły z 50% bonifikatą. W dniu 29 września w naszej gminie i parafii miało
miejsce historyczne wydarzenie, jakim było po 30 latach oczekiwań i po
czterech latach budowy uroczyste otwarcie nowej szkoły w Jarocinie
(zdjęcie obok). Uroczystości otwarcia właśnie w dniu 29 września
patronowali trzej święci Archaniołowie: Michał, Gabriel, Rafał, których
posłannictwo symbolizuje podstawowe zadanie, jakie ma spełnić szkoła. O
doniosłości tego wydarzenia świadczy lista uczestniczących zaproszonych
gości: Mszę Św. W obiekcie nowej szkoły odprawił i poświęcenia dokonał Jego
Ekscelencja ks. Biskup sandomierski Marian Zimałek w asyście księdza
dziekana Józefa Lizaka i księdza proboszcza Tadeusza Kuźniara, przy udziale
księdza wikarego Henryka Króla i księdza Stanisława Konika. Władze świeckie
reprezentowali: Wojewoda tarnobrzeski p. Paweł Stawowy, Kurator Oświaty p.
Anna Tabor, przedstawiciele zamiejskiego oddziału Kuratorium Oświaty w
Janowie Lubelskim, kierownik Urzędu Rejonowego w Nisku oraz przedstawiciel
Rejonowego Urzędu Pracy w Nisku, przedstawiciele Szkoły Budowlanej w
Stalowej Woli, parlamentarzyści Ziemi Sandomierskiej, dyrektorzy szkół z
gminy Jarocin, nauczyciele, burmistrzowie i wójtowie gmin rejonu Nisko,
radni Rady Gminy w Jarocinie, dzieci i młodzież szkolna oraz liczni
mieszkańcy Jarocina i Parafii. Uroczystego przecięcia wstęgi dokonali
Wojewoda, Kurator, Przewodnicząca Rady Gminy, Wójt Gminy Jarocin oraz
Dyrektor szkoły w Jarocinie. Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup w wygłoszonej
homilii nawiązał do wielkiej roli szkoły i wynikających obowiązkach dla
uczących, zdobywających wiedze, rodziców utrzymujących szkołę. Ksiądz
proboszcz Tadeusz Kuźniar ufundował krzyże które podczas mszy św. zostały
poświęcone i zawieszone w poszczególnych salach nowej szkoły. Po zakończeniu
mszy św. glos zabrała Dyrektor Szkoły podstawowej w Jarocinie mgr Krystyna
Mika, przedstawiając historie powstania szkoły w Jarocinie od samego
początku do chwili obecnej. Następnie wystąpił Wójt Gminy Jarocin p. Janusz
Siembida, który w dużym skrócie przedstawił historie budowy nowej szkoły w
Jarocinie i związane z tą inwestycją koszty. Po wystąpieniu wójta głos
zabrali: Wojewoda, Kurator, posłanka Lidia Błądek senator Żołyniak dziękując
społeczeństwu i władzom gminy za wybudowanie i oddanie do użytku tak
pięknego obiektu. Część artystyczną przygotowała młodzież klas starszych
Szkoły podstawowej w Jarocinie pod kierunkiem nauczycieli: Anny Ostolskiej i
Grażyny Czech. Natomiast muzyczną oprawę przygotował zespół „Dora” pana
Szczepana Szulikowskiego. Z ludowym repertuarem wystąpiły członkinie Koła
Gospodyń Wiejskich z Jarocina i Szyperek, którym akompaniowali panowie Karol
Mazur i Józef Szulikowski. Każdy sukces, podobnie i ten, którym jest oddanie
do użytku nowej szkoły ma wielu ojców. Wiele osób uczestniczyło w
staraniach, rozpoczęciu konstrukcji i ostatecznym oddaniu do użytku szkoły.
Nie sposób jest podziękować wszystkim imiennie z obawy przed nieopatrznym
pominięciem kogoś, a co może być powodem niezadowolenia pominiętych.
Podziękować należy tym wszystkim, którzy wspierali, finansowali, pracowali i
koordynowali prace z racji pełnionego urzędu czy funkcji oraz tym, którzy
poświęciły wiele swojego czasu pracując społecznie. W samym przygotowaniu
uroczystości otwarcia szkoły największy wkład pracy włożyli Wójt i dyrektor
szkoły przy pomocy Komitetu Rodzicielskiego, z którego na wyróżnienie
zasłużyli: T. Góreczny, J. Lach, K. Kłyza, Z. Gorczyca, A. Kania. Mimo
dużych trudności z rozpoczęciem a później kontynuacją budowy, borykaniem się
z dużymi trudnościami finansowymi, przy dużym zrozumieniu Rady Gminy,
osobistym zaangażowaniu wójta w pozyskaniu środków poza budżetem gminy
(Kuratorium Oświaty, Fundusz Ochrony Środowiska), szczęśliwie udało się
ukończyć i oddać do użytku dzieci i młodzieży tak dużą i piękną szkołę o
powierzchni użytkowej 2087m².
W dniu 26 października 2001r. w Jarocinie świętowano uroczyste otwarcie
nowo wybudowanej, pierwszej w gminie Sali gimnastycznej. Budowa tego
pięknego obiektu ma miarę XXI wieku została rozpoczęta w 1999r. Władze gminy
podjęły decyzje o realizacji tej inwestycji wówczas, gdy w gminie Jarocin
powstało tylko jedno gimnazjum i to właśnie w budynku nowej szkoły w
Jarocinie, sala gimnastyczna miała w tym przypadku spełniać zaplecze
sportowe dla obu funkcjonalnych tu szkół. Budowa trwała dwa lata wymagała
wiele starań o pozyskanie środków poza budżetowych na jej realizację.
Całkowity koszt budowy wynosił 1.328 mln złotych, złotych tym gmina włożyła
700000zł, Urząd Kultury Fizycznej i Sportu 528000zł, Urząd Wojewódzki
Oświaty i Wychowania w Rzeszowie 100000zł. Sala gimnastyczna przy szkole w
Jarocinie jest naprawdę bardzo nowoczesnym obiektem o wymiarach 18m na 36m z
wyposażeniem oraz zapleczem i siłowniom. Prace budowlane wykonała firma
BUDHAN z Zarzecza natomiast wyposażenie Sali sportowej w urządzenia i sprzęt
sportowy firma FRICCO z Rzeszowa. Gmina Jarocin wykonała parking przed
budynkiem oraz asfaltową drogę dojazdową za dodatkową kwotę 32500zł. Na
uroczystość otwarcia zaproszono wielu znakomitych gości, chociaż niektórym
bardzo ważne obowiązki służbowe przeszkodziły w uczestniczeniu. Tak było
między innymi z zaproszonymi parlamentarzystami, którzy w tym dniu brali
czynny udział w pracach sejmu. Aktu otwarcia dokonali: dyrektor Delegatury
Kuratorium Oświaty w Tarnobrzegu Barbara Wieczorek, wice starosta niżański
Jan Zań, dyrektor Publicznego Gimnazjum w Jarocinie Józef Sokal, dyrektor
Publicznej Szkoły podstawowej Krystyna Mika, wójt gminy Jarocin Zbigniew
Walczak. Tadeusz Kuźniar proboszcz jarocińskiej parafii dokonał poświęcenia
nowo oddanego do użytku obiektu sportowego, pani dyrektor K. Mika
przedstawiła okolicznościowy referat na temat historii budowy szkoły i Sali
sportowej w Jarocinie, pani dyrektor Barbara Wieczorek w imieniu Kuratora
Oświaty dziękowała za ten wspaniały dar dla dzieci i młodzieży szkolnej,
jakim jest sala sportowa, wice starosta niżański Jan Zań odczytał list od
starosty Juliana Ozimka a pani Maria Pchełka radna, przewodnicząca Komisji
Oświaty i Kultury Rady Gminy w Jarocinie przeczytała napisaną przez siebie
„rymowankę”, w której zawarła zmagania władz gminy z budową, podziękowania
za osiągnięty cel. Następnie młodzież z jarocińskiego gimnazjum i szkoły
podstawowej pod kierownictwem swoich wychowawców przedstawiła przygotowaną
na tę okoliczność część artystyczną. Wystąpiła również zaproszona przez
dyrektora GOKSTiR w Jarocinie Marka Patrzyka dziecięca grupa taneczna ze
Stalowej Woli pod kierunkiem Beaty Główki. Na zakończenie wójt Zbigniew
Walczak przekazał na ręce dyrektora gimnazjum Józefa Sokala puchar zdobyty w
1985r. za zdobycie Mistrzostwa Województwa Tarnobrzeskiego w rozgrywkach
klasy wojewódzkiej mężczyzn w piłce siatkowej przez drużynę LZS Jarocin.
Wójt życzył dyrektorowi, aby jego uczniowie odnosili jak najwięcej sukcesów
sportowych. Następnie na szkolnej stołówce odbyło się spotkanie towarzyskie
zaproszonych gości, podczas którego wójt w imieniu radnych wyzwał
nauczycieli na pojedynek piłce siatkowej. Wyzwanie zostało przyjęte.
Galeria
|